Uwielbiam Bieszczady. Za szlaki, za połoniny, za ludzi spotkanych na trasie, za wiatr, za deszcz i za mokrą glinę. Ale czasami nie mogę iść na szlak. Albo mi się nie chce. I co wtedy? Dzisiaj chcę przedstawić propozycje na spędzenie czasu w Bieszczadach, kiedy chwilowo nie możemy patrzeć na połoniny. I jest zima. Ubierzcie się ciepło i zapraszam!
#1 Kirkut w Lutowiskach
Cmentarze żydowskie zwiedzam pasjami. Nie potrafię racjonalnie odpowiedzieć, co w nich takiego siedzi, ale zawsze gdy zobaczę na mapie znak gwiazdy Dawida wiem, że to miejsce, które znajdzie się na liście miejsc do odhaczenia. Do kirkutu w Lutowiskach łatwo trafić, dojście jest dobrze oznakowane. Jest tam ponad 1000 macew, większość (oczywiście) w opłakanym stanie. Miejsce skłania do refleksji, tak samo jak ślady bieszczadzkich wsi. Odwiedziliśmy to miejsce w -20 stopniowych okolicznościach przyrody, ale nie żałuję ani jednej chwili tam spędzonej. Robi niesamowite wrażenie. Polecam bardzo!
#2 Muzeum Przyrodnicze Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Ustrzykach Dolnych
Zdjęcie pochodzi ze strony Bieszczadzkiego Parku Narodowego |
Tam, gdzie wypchane zwierzaki to ja się pcham pierwsza. Nic na to nie poradzę, ale to lubię. Można powiedzieć, że muzeum to Bieszczady w pigułce. W Muzeum Przyrodniczym znajduje się kilka wystaw - mnie najbardziej interesowała fauna Bieszczadów, ale miłośnicy flory i innych ciekawostek związanych z Wilczymi Górami również znajdą coś dla siebie.Nie ukrywam, że trochę trąci to wszystko myszką. Czuć powiew poprzedniej epoki, ale ma jednak swój urok.
#3 Beniowa - cmentarz i miejsce po cerkwi greckokatolickiej
Do Beniowej prowadzi ścieżka przyrodniczo-historyczna W dolinie górnego Sanu. Na trop tajemniczej ryby wpadliśmy w Bukowcu. Za znakami skierowaliśmy się leśną ścieżką pełną tropów dzikich zwierząt na południe, a następnie wyszliśmy na otwartą przestrzeń. W zdumienie wprawiły nas przejeżdżające już po Ukraińskiej stronie pociągi i doszliśmy do Beniowej. To miejsce, to jest właśnie ten koniec świata, którego wszyscy szukają w Bieszczadach. To uosobienie tej tajemniczości, dzikości i niezwykłości. Podobne wrażenie odniosłam jeszcze tylko raz w drodze na Bukowe Berdo z Mucznego. A tajemnicza ryba naprawdę działa na wyobraźnię. Na pewno tam wrócę latem.
#4 Muzeum Kultury Bojków w Myczkowie
Zdjęcie pochodzi ze strony bieszczadersi.pl |
Jeśli istniałby ranking muzeów, w którym liczyłaby się liczba eksponatów na metr kwadratowy, Muzeum Kultury Bojków w Myczkowie zdeklasowałoby nawet Luwr. Muzeum powstało z inicjatywy Pana Stanisława Drozda, któremu bardzo zależy na tym, aby ocalić od zapomnienia dziedzictwo kulturowe rdzennych mieszkańców Bieszczadów. Pan Stanisław to prawdziwy pasjonat. Wszystkie eksponaty w muzeum zgromadził sam. Część z nich to podarki przekazane od okolicznej ludności. W muzeum znajdziemy mydło i powidło - przedmiotów jest ogrom. Nie są co prawda opisane w żaden sposób, ale Pan Stanisław chętnie odpowiada na wszystkie pytania, a odpowiedzi okrasza ciekawostkami, którymi sypie jak z rękawa. Dowiedzieliśmy się, że zwrócenie się do kogoś "Ty Bojku!" oznacza inwektywę na równi z "Ty chamie! Ty prostaku" oraz że charakterystyczny mebel dla tych terenów, to zamykana skrzynia z wiekiem, służąca za blat przy której gromadziła się rodzina na czas spożywania posiłków. Jedźcie do muzeum koniecznie.
Koniecznie dajcie znać o Waszych ulubionych miejscach, gdy macie przesyt połonin.
Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym!
Podobał Ci się ten tekst? Udostępnij go znajomym!